„Idę do Ojca…”, czyli czwarty dzień 31. Pieszej Pielgrzymki Żołnierzy na Jasną Górę
W czwartkowy poranek do żołnierzy, pracowników cywilnych wojska i ich rodzin zmierzających do Częstochowy przyjechał bp Wiesław Lechowicz. W obozowisku namiotowym w Raduczu w łódzkim Ordynariusz Wojskowy odprawił Mszę św. polową. W okolicznościowej homilii nawiązał do tegorocznego tematu przewodniego Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej.
Hasło WAPM, w ramach której odbywa się pielgrzymka wojskowa, brzmi: „Idę do Ojca” (J 14,12). Słowa z mowy pożegnalnej Jezusa w Wieczerniku mają być zachętą, by na duchowym szlaku wiodącym do Częstochowy zacieśniać relację z Bogiem Ojcem jako najistotniejszą w naszym życiu.
Podczas Mszy św., która zgromadziła ponad 300 pątników w mundurach, pasterz wspólnoty wojskowej zwrócił uwagę, iż sposób postrzegania Boga ma niejednokrotnie źródło w trudnych relacjach z osobami, które były dla nas ważne. Biskup Lechowicz wymienił przy tym prawdziwe cechy miłości Boga, które objawia nam Pismo Święte. — Bóg jest miłosierny, tj. zdaje sobie sprawę z ludzkiej słabości, a nawet niewierności. Jego miłość przebacza bez względu na to, jak bardzo jesteśmy obciążeni grzechami —podkreślił.
Biskup polowy zachęcił pielgrzymów wojskowych, by poprzez trudy pielgrzymowania, modlitwę i sakramenty kształtowali w sobie właściwą, pozytywną wizję Boga.
Czwartkowy odcinek wiódł z Raducza, gdzie zachowały się przedwojenne koszary wojskowe, do Podkońskiej Woli i wyniósł ok. 29 km.
Kpt. Anna Bączkowska z Wojsk Obrony Terytorialnej idzie na pielgrzymkę w intencji syna. Adam jest już po trzecim roku studiów w seminarium. Odnalazł powołanie w powołaniu: w przyszłości pragnie nosić dwa mundury, tj. posługiwać w duszpasterstwie wojskowym. — Chcę prosić Matkę Bożą o siłę, żebym zawsze mogła dawać wsparcie synowi, o łaskę dla niego, żeby zrealizował postanowienie wzmacniania wiary w żołnierzach — powiedziała.
— Nie sztuką jest zrobić ultramaraton, ale sztuką jest 10 dni chronicznego, przewlekłego bólu, który decydujemy się ponieść w ważnej dla nas intencji. Trud, zniechęcenie, pęcherze stają się wtedy świadectwem wiary — powiedziała mjr Agata Bocheńska z 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką, farmaceutka pielgrzymki.
— Miłość trzeba nie tylko dawać, lecz także umieć zauważyć, że inni chcą się nią z nami dzielić — zaznaczyła s. Krzysztofa Kujawska ze Zgromadzenia Sióstr Pasterek od Opatrzności Bożej podczas codziennej konferencji, tym razem o Samarytance. — My często tego nie widzimy, bo mamy swoje wizje miłości. Wtedy niepotrzebnie idziemy na życiowe kompromisy jak Samarytanka — dodała.
— Cieszę się z cyklu s. Krzysztofy o kobietach biblijnych — skomentowała jedna z pątniczek. — W wojsku najczęściej mówi się o dzielnych, walecznych mężczyznach, bohaterach, a zapomina o kobietach, które za nimi stały. A przecież cegła bez zaprawy nie przyda się na wiele. Dopiero dzięki zaprawie można wznosić wysokie budowle – powiedziała.
Na ostatnich upragnionych kilometrach trasy ks. ppłk Maksymilian Jezierski opowiedział o spotkaniu z córką rotmistrza Witolda Pileckiego, Zofią Pilecką-Sokołowską, która jest matką chrzestną sztandaru Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu. — Pani Zofia powiedziała mi, że tata nauczył ją, co to znaczy nigdy się nie poddawać — powiedział ks. ppłk Jezierski. — Pilecki może być przykładem dla wielu ojców, co to znaczy wychowywać w wartościach, o których nie się tylko mówi, lecz także prezentuje się je całym swoim życiem.
Po dotarciu na obozowisko ks. Maksymilian, który poprzedniego wieczoru podczas apelu jasnogórskiego oficjalnie pożegnał się z pielgrzymką, zszedł z trasy i wrócił do Warszawy, skąd uda się na misję zagraniczną.
Studenci AWL-u, których był kapelanem, nie kryli wzruszenia. — Ks. Maks miał w sobie troskliwość ojca. Umiejętnie nas wychowywał, umiał przycisnąć albo odpuścić. Poza tym miał dla nas czas. Dobry ojciec to ktoś, na kogo zawsze można liczyć. On pozostawił po dobie ogromny ślad. Życzymy mu wszystkiego, co najlepsze — powiedział jeden z podchorążych w imieniu kolegów.
— Dziś byliśmy kształtowani w ciszy, w spokojności dnia, mieliśmy krótkie odcinki, dobrą pogodę — podsumował ks. płk Stanisław Garbacik, dowódca pielgrzymki. — To sprzyjało regeneracji, spoglądaniu na Pana Boga w skupieniu i kształtowaniu Jego dobrego obrazu w nas samych, byśmy byli dobrymi świadkami, aby inni, patrząc na nas, widzieli Stwórcę — dodał.
ordynariat.wp.mil.pl